Życie każdego dnia stawia nas przed złożonymi sytuacjami. Aby je rozwiązać, musimy się nauczyć, jak być elastycznym. Są ludzie, którzy we wszystkich okolicznościach życia wykazują te same reakcje, stosują te same środki i metody; ale ponieważ każdy problem wymaga indywidualnego rozwiązania, to zawsze wpadają na przeszkody i odnoszą porażkę. Trzeba być elastycznym, czyli postępować coraz bardziej psychologicznie, pedagogicznie, dyplomatycznie. Ale nie chodzi tu o dyplomację w złym słowa znaczeniu, obłudną i przebiegłą, ale o prawdziwą dyplomację. A ta zakłada mądrość. Mędrzec jest dyplomatą, który w każdej sytuacji i względem każdego człowieka wie, jaką metodę zastosować, aby spowodować dobro. Prawdziwy mędrzec zastanawia się i odnajduje możliwości, podobnie jak żeglarz, który zna prądy i położenie raf oraz wie, jak i w jakim kierunku należy skierować statek, by ten się nie rozbił. Elastyczność zawiera zatem w sobie mądrość. Być elastycznym w życiu oznacza, być mądrym i sprawnym psychologicznie.
Wielu ludzi nie boi się diabłów i ciemności piekła; ale to światło wzbudza w nich największy strach. I, swoją drogą, jest to całkiem zrozumiałe. W głębi samych siebie czują, że wciąż mają potrzebę prowadzić życie w niskich obszarach i instynktownie unikają światła, ponieważ może ich ono oświecić i pokazać, że prowadzą przeciętne, bezbarwne, wręcz przestępcze życie… Nie chcą porzucić żadnego ze swych szkodliwych przyzwyczajeń i nie są w stanie znieść niczego, co mogłoby im uświadomić, że są one złe. Jeżeli człowiek nie chce się starać by się poprawić, to zamyka oczy, zatyka uszy i oszukuje sam siebie, że mu się wiedzie dobrze.
Wszyscy, którzy boją się światła, nie wiedzą właściwie dlaczego, ale instynktownie czują, że jest w nim coś, czego należy się bać. Jedynie ten, kto odczuwa szczere pragnienie własnego rozwoju, przemiany samego siebie, ten szuka owego światła, które mu pokaże wszystko, co jest w nim do poprawy i poda sposób, jak ta przemiana ma nastąpić.
Ponieważ ogień jest najsilniejszym żywiołem, jest najskuteczniejszym środkiem oczyszczania lub transformacji. Nic nie jest w stanie stawić czoła ogniu. Dlatego tradycja wtajemniczenia uczy, że ludzie muszą przejść przez ogień, aby się przemienić.
Są dwa rodzaje ognia; ogień cierpienia i ogień boskiej miłości. Przez ogień cierpienia muszą przejść wszyscy ci, którzy tak uparcie i egoistycznie obstają przy fałszywej ścieżce, że wyłącznie nieszczęście i próby mogą skłonić ich do namysłu i przemiany. Ten, kto chce uniknąć owego ognia, musi pracować z ogniem miłości, który sprawi, że będzie świetlisty i promienisty. I nawet jeśli musi cierpieć – na ziemi nie da się uniknąć prób – to ogień boskiej miłości będzie w nim żarzył się jeszcze intensywniej. Ogień zwykłego cierpienia ciemięży człowieka, ogień boskiej miłości uwalnia go.
Jesteście dziećmi XX wieku, a wiek ten, jak to się mawia, jest wiekiem postępu technicznego. Tak, to prawda, w tej dziedzinie ludzie dokonują cudów. Ale czym jest postęp techniczny? Zwycięstwem nad materią fizyczną. I co ludzie z nim robią? Zadowoleni i dumni z siebie, że wyprodukowali wszystkie możliwe aparaty i produkty ułatwiające im życie, zupełnie nie zauważają, że wykorzystują je do zaspokojenia swojej niższej natury, czyli egoizmu, ociężałości, zmysłowości i agresji. Cóż, to nie jest postęp, to jest cofanie się.
Spróbujcie sami siebie przeanalizować, zaobserwujcie, w jaki sposób wykorzystujecie to wszystko, co dał wam do dyspozycji postęp techniczny. Zobaczycie, że rzadko, niezwykle rzadko służy to waszemu rozwojowi duchowemu i dobru innych ludzi. Dlaczego? Ponieważ aby sensownie wykorzystać wszelkie bogactwa, które daje nam do dyspozycji materia fizyczna, trzeba najpierw popracować nad materią psychiczną. Rozwój techniczny tylko wówczas będzie prawdziwym postępem, jeżeli człowiek będzie jednocześnie starał się czynić postępy na drodze duchowej.*
*Patrz: Tom 224 „Potęga myśli”, rozdział 6.
Gdy spyta się ludzi, czy chętnie żyliby w niebie, to większość z nich odpowiedziałaby: „ależ tak, pewnie”. To, czego nie wiedzą, to to, że jeśli chce się żyć w niebie, to trzeba się do tego przygotować. Nie będzie się żyło w wyższych rejonach, jeśli nie posiada się do tego środków, ponieważ w przeciwnym razie po minucie spędzonej tam na górze wróciłoby się na ziemię i obwieściło: „Ależ tam nie ma papierosów, nie ma knajpy, nie ma lokalu nocnego! A ja mam ochotę palić, pić i obejmować piękne kobiety. Chcę zostać tu na dole.”
Aby żyć w rejonach subtelnych nie można mieć tak wielu pospolitych potrzeb. Dlatego też nie każdy jest gotowy żyć w niebie. Nawet gdyby zabrało się tam ludzi, by osiedlić ich w niebie na siłę, to oni szybko wzięliby nogi za pas i powiedzieli: „Ależ to jest nie do zniesienia, tu się po prostu umiera!” Jednak nie jest to powód, żeby nie próbować się dopasować do boskiego życia. Przez miliony lat, od kiedy ludzkość jest na ziemi, rozwinęła się i jeżeli podejmiecie wysiłek i każdego dnia będziecie ćwiczyli się w medytacji oraz dacie pracę pewnym komórkom w waszym mózgu, to możecie zajść bardzo daleko, tak daleko, że będziecie mogli osiedlić się w obszarach boskiego świata.*
Patrz: Tom 222 „Życie psychiczne człowieka” (e-book), rozdział 10.
Uważacie, że to normalne burzyć się, oddać się wybuchom emocji i namiętności. Czy jednak myślicie wówczas o tym, w jakim stanie będzie wasz mózg, gdy będziecie musieli myśleć, aby rozwiązać ważne problemy lub by zrozumieć istotne kwestie? Z pewnością nie, a to jest bardzo niekorzystne zachowanie. Aby wasz mózg był cały czas odporny i dyspozycyjny, musicie w waszych działaniach zawsze być uważni, mądrzy, ekonomiczni i wyważeni; w przeciwnym razie nic nie zrozumiecie, nawet jeżeliby się wam objawiło największe tajemnice życia. Bylibyście wykończeni, a to byłoby godne pożałowania, bardzo godne pożałowania.
Dlatego starajcie się nie marnować czasu i waszych energii na zajęcia, które was osłabiają. Wówczas pozostaniecie czujni i jaśni, gdy pojawią się przed wami prawdy mogące was wyzwolić.*
Patrz: Tom 227 „Złote reguły codziennego życia”, rozdział 18 „Uwaga i czujność”.
To jest naprawdę zdumiewające, że w dzisiejszych czasach możecie wszędzie spotkać wtajemniczonych, nawet w lokalach nocnych i na jarmarkach! A po czym się ich poznaje? O, to jest proste, oni sami wam to wyjaśnią: „Jestem wtajemniczonym.” Niektórzy dodadzą nawet, że osiągnęli siódmy, ósmy lub dziewiąty stopień wtajemniczenia. A naiwni i ślepi cieszą się; spotkali wtajemniczonego, który również ich wtajemniczy w ciągu kilku dni!
W przeszłości wtajemniczonych nie znał nikt, oprócz osób, które ich szczerze szukały i wiedziały, jak ich rozpoznać. Nigdy nie mówili, że są wtajemniczeni, pozostawali w ukryciu, w tajemnicy, tak jak pustelnik na dziewiątej karcie tarota. Ten starzec, który trzyma w ręku lampę i chowa ją w fałdach obszernego płaszcza, aby ukryć ją przed wzrokiem tłumu, jest obrazem prawdziwego wtajemniczonego.
Słowo to broń obosieczna, która potrafi równie dobrze oświecać, pomagać, uwalniać jak i niszczyć i zrównać z ziemią. Jak wielu ludzi, po tym jak zniszczyli kogoś swoimi zarzutami i oskarżeniami, twierdzi: „Ale ja powiedziałem to dla jego dobra, musiał to usłyszeć, byłem szczery, to wszystko!” W rzeczywistości mieli potrzebę uwolnić swój gniew i niezadowolenie i używają dobra innych i szczerości jako przykrywki. Dlaczego okazują szczerość wyłącznie, gdy opanuje ich złość? Mogą podawać tyle powodów, ile chcą, ale tak długo jak pobudka nie była prawdziwie bezinteresowna i duchowa, to nigdy nie będą w stanie zbawiennie oddziaływać na innych swoimi słowami.
Jeżeli zrobiło się wszystko, aby stracić kontrolę nad samym sobą, zostawiając ją niższym jestestwom, które tylko czekają na upadek człowieka, nie można za ten stan przypisywać winy nikomu innemu niż tylko samemu sobie. Trzeba sobie powiedzieć: „No tak, nie pracowałem właściwie i nie uczyłem się prawidłowo” i następnie należy samemu wziąć się w garść, aby oczyścić sytuację. Oczywiście, będzie to długo trwało. Kto lata spędził na karmieniu niekontrolowanych myśli i uczuć, ten nie zaprowadzi porządku w kilka dni. Będzie musiał bardzo długo pracować, zanim osiągnie efekty.
Ludzie nie znają praw. Latami żyli nierozsądnie i gdy decydują się obrać inny kierunek, wyobrażają sobie, że kilka minut wystarczy, aby odnieść sukces. Niestety jest to niemożliwe, niezależnie, co sobie wyobrażają! Tyle samo czasu, co zabrało zniszczenie samego siebie, zajmie ponowne dojście do równowagi.
Ludzie dążą do miłości, bogactwa i sławy, ale za tym wszystkim szukają jedynie Boga, ponieważ poza Bogiem w rzeczywistości nic i nikt nie jest w stanie sprawić im nawet najmniejszej przyjemności, wywołać najmniejszego zachwytu. W tej lub w innej formie ludzie szukają Boskości, zawsze chcą powrócić do źródła, odnaleźć życie w raju, w którym byli zanurzeni na początku. Ale ponieważ nie są oświeceni, to biedni brodzą po błotnistych drogach, na których się zapadają i nie wiadomo, kiedy osiągną cel. Ponieważ Bóg umieścił w każdej rzeczy i każdej istocie cząsteczkę swojej kwintesencji, można Go znaleźć wszędzie. Ale, jako że człowiek, tak jak większość ludzi, rozprasza się we wszystkie kierunki, to będzie potrzebował na to miliardów lat. Aby odnaleźć Boga bezpośrednio, trzeba szukać Go w czystości i świetle.
