Nie można zaprzeczyć, że wielu ludzi wykazuje wzajemnie wobec siebie skłonność uczuciową. Lecz jednocześnie są na tyle egocentryczni, że nie dostrzegają w jakiej chwili już zaczynają sprawiać sobie wzajemnie cierpienia, a z tego już wynikają dramaty zerwania, nawet w rodzinach.
Oto mężczyzna, który całkowicie zmonopolizowany przez swoje aktywności zawodowe, jak to często zdarza się obecnie, spędza czas poza domem na spotkaniach, w podróżach… Kiedy wraca wieczorem jest zmęczony, zaabsorbowany i nawet w złym humorze z powodu trudności, które spotkał w trakcie dnia. Zwala się na fotel i zatapia się w gazecie, aby tym dać do zrozumienia swojej żonie, że nie chce być absorbowany problemami domu, dzieci itp. Mógłby zobaczyć, przez różnego rodzaju oznaki, że jego żona jest już znużona tą sytuacją i że cierpią także dzieci. Lecz nie, on nie widzi nic: przecież jest ze swoją żoną, są dzieci, są meble, wszystko idzie dobrze. Aż do wieczoru, kiedy wracając do siebie odkrywa zdziwiony, że żona odeszła zabierając dzieci… czy też je mu zostawiając! I tego on również nie zrozumie. Przeżywa straszliwy szok, nie może dojść do siebie, jest udręczony, idzie do psychoanalityka, czy konsultuje się u jasnowidzów, aby dowiedzieć się, czy jego żona jeszcze powróci! Od lat mógłby już jasno widzieć ryzyko tego, co się może stać, ale egocentryzm uczynił go ślepym.