Pewnego dnia człowiek, który okrutnie cierpiał z powodu postawy swoich dzieci już dorosłych, przyszedł mnie odwiedzić: otóż podczas gdy on w ich życie wnosił wiele dobra, hojności, nie otrzymywał w zamian niczego prócz niewdzięczności, okrucieństwa i był z tego powodu zbulwersowany, wręcz wyniszczony przez tę niesprawiedliwość. Ja wtedy mu powiedziałem: „Czy pan zechce przyjąć ode mnie na to lekarstwo, skuteczne antidotum? Pan przezwycięży te doświadczenia, jeśli zaakceptuje ideę, że Opatrzność używa tego środka aby pana wzmocnić, żeby pana uwolnić, czy sprawić aby pan też rozważył, czy stał się przez to lepszym. Tym co pana zniszczyło i uczyniło chorym było jedynie myślenie, że to co pana spotyka, nie jest sprawiedliwe. Proszę pomyśleć, że to jest właściwe i pan wyzdrowieje”. Ten człowiek miał do mnie zaufanie i rzeczywiście doszedł do równowagi, zaakceptował to, aby sobie powiedzieć także, że zapłacił może za winy popełnione we wcześniejszej egzystencji… Jeżeli nie dochodzi do akceptacji tego sposobu myślenia, wycieńcza i rujnuje się siebie.
Więc jeżeli czujecie się ofiarami niesprawiedliwości zaakceptujcie ideę, że to tylko pozornie wygląda na niesprawiedliwość. Choć to nie jest być może prawdą, jesteście być może naprawdę niewinni, lecz ta idea wam pomoże, ponieważ akceptując ją wyzwolicie się. Ja to potwierdzam na sobie.