Dobrze jest by ktoś kto źle postępował poznał swoje błędy i żałował ich, ale to nie wystarczy. Nawet jeśli wyrzuty sumienia i łzy które temu towarzyszą są czasem sposobem na oczyszczenie to aby mu całkowicie było wybaczone trzeba błędy naprawić. Popełniliście wobec kogoś błąd i idziecie go przeprosić. Jeśli ktoś to zaakceptuje to bardzo dobrze ale pozostaje wam naprawienie szkody: jedynie wtedy będziecie uwolnieni. Powiedzieć komuś iż go skrzywdziliście: „Jestem zmartwiony, przebacz mi…” nie wystarcza i prawo boże będzie wam towarzyszyło aż do chwili kiedy naprawicie zło, które popełniliście. Powiecie: „Ale skoro ta osoba którą skrzywdziłem przebacza!” Nie, sprawa nie jest uregulowana w tak prosty sposób, ponieważ ta osoba to jedna rzecz a prawo to rzecz druga. Osoba wam wybaczyła, to zrozumiałe ale prawo, prawo boskie nie wybaczyło wam; ono będzie was dręczyć aż do chwili kiedy błąd naprawicie. Oczywiście, ten kto wybacza daje dowód szlachetności, hojności. Lecz wybaczenie nie reguluje sprawy: wybaczenie uwalnia ofiary, tych nad którymi się znęcano, których krzywdzono, ale nie uwalnia winnych. Ten kto jest winny, aby się uwolnić powinien naprawić swój błąd.