Zalecane jest aby się dobrze prowadzić, lecz nawet gorsze prowadzenie nie jest jeszcze najbardziej obciążającym. To co naprawdę obciąża, to nie być tego świadomym. Spotyka się osoby, które mają wielki ideał sprawiedliwości, hojności, oddania i temu nie można zaprzeczyć. Lecz posiadanie ideału niekoniecznie oznacza, że się jest zdolnym do jego realizacji.
Ten który nie widzi, że działa przeciwnie do swojego ideału, w przyszłości popadnie w komplikacje nie do rozwikłania. Spotykają go niepowodzenia, jest odrzucony przez innych i nie wie nawet dlaczego: wierzy że jest nienaganny, jest przekonany, że inni powinni go aprobować, nawet podziwiać. Jest więc wzburzony tym co go spotyka, a że nie ma żadnej jasności co do siebie, wyobraża sobie, że cały świat się sprzęga przeciwko niemu, co bardzo negatywnie wpływa na jego myśli i uczucia: buntuje się i w tym buncie traci stopniowo właściwości, które chciał postawić w służbie swego ideału. A wszystko to po prostu dlatego, że odmówił przyznania się do tego, że zgodność jego aktów działań z ideałem jest o wiele trudniejsza, niż to sobie wyobrażał i że nie jest zdolny widzieć się takim jakim jest. Aby być na wyżynach swego ideału, należy więc zacząć od bycia świadomym samego siebie.