Zanim zdecydujecie się służyć swojemu ideałowi, jeszcze niezwiązani, możecie robić co się wam podoba, lecz jeśli raz podejmiecie decyzję, to się to kończy, już jesteście zaangażowani: uruchomiliście bieg. I trzeba już podtrzymywać bycie wiernym waszemu zaangażowaniu. Wiedząc to niektórzy będą myśleć że jest korzystnym nie angażować się w ogóle aby zachować swoją niezależność… Mają do tego prawo. Lecz podług tego co pod nią rozumieją, niezależność im przyniesie w sposób nieunikniony rozczarowania, próby i przez to wtedy poczują się oni naprawdę ujarzmieni.
Inni powiedzą, iż idea służenia ideałowi wypełnia ich entuzjazmem ale czują się słabi i pełni obaw, że w drodze upadną. Ja im odpowiadałem, że upadki nie są tak poważne: uwidocznia się je, docieka dlaczego upadli, potem siłami tego doświadczenia wiedzą więcej, aby przyszłym razem już zatriumfować nad swoimi słabościami. Jeśli się pozostaje na dobrej drodze, nawet jeśli się upadnie, nadejdzie dzień w którym się osiągnie cel. Wyobraźcie sobie, że macie przemierzyć las trudny do przebycia, aby spotkać przyjaciół: z pewnością będziecie błądzić od czasu do czasu lecz jeśli macie busolę aby strzec kierunku w końcu ich odnajdziecie. Jest bardziej korzystne mylić się i w końcu dotrzeć do celu niż niczego nie podejmować pod pretekstem że się zna swoje ograniczenia.